Forum garstki fanów Gwiezdnych Wojen

GRA FABULARNA W REALIACH GWIEZDNYCH WOJEN


#1 2009-08-08 18:23:22

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

kantyna [otwarta]

Utapau. Ostatnimi czasy obiekt zainteresowania różnych dziwnych stworzeń. Niepokojący przybyszów dziwacy nie mogli zrozumieć specyficznych cech miast-lejów. Dla nich właśnie pewien obrotny Utaj wybudował ta knajpkę. Był to budynek w jednej z krasowych jaskini. W środku, urządzona w stylu ‘nieco przykurzone Courusant”, ze stołami i barem pełnym napojów, zdatnych do picia dla ludzi i innych ludziowatych najpospolitszych (i zdaniem utapaunów – najbardziej odrażających) ras.

*Pod połyskującym krzykliwie neonem siedział mężczyzna. Rasy ludzkiej, choć było w nim coś tak powtarzalnego i spowszednianego, co kazało kwalifikować go do zupełnie innej rasy. A właściwie nie rasy. Mężczyzna o twarzy jednego, z najsłynniejszych mandalorian wszech czasów starał się unikać spojrzeń. Odwracał głowę, zapalał papierosa i pił. Jego trunek pachniał korzennym piwem, rozcieńczonym z woda. Kiedy nikt nie patrzył, on podnosił wzrok i obserwował drzwi. Nie raz drgał, wyuczonymi odruchami. Wręcz zaszczepionymi. Twarz miał zarośnięta. Na szyi kilka blizn. Siedział... obserwował... uczestniczył w życiu, którego nie rozumiał. Nigdy chyba nie pojmie*

Offline

 

#2 2009-08-08 19:06:25

Zindarad

Użytkownik

Zarejestrowany: 2009-06-18
Posty: 24
Punktów :   

Re: kantyna [otwarta]

Automatyczne drzwi otworzyły się przed nowym klientem. Był to kiffar. Tak to na pewno był kiffar. Stwierdzić można to było w bardzo prosty sposób. Wystarczyło spojrzeć na jego twarz i od razu można było ujrzeć tatuaż przedstawiający trzy czarne kreski. Kiffarzy byli rzadkim widokiem na tej planecie, którą Zin uważał za zadupie. Nie mógł się doszukać ani jednego sklepu z częściami. Jegomość podrapał się pod nosem i przetarł umorusaną w smarze twarz. Widać było od razu, że był człowiekiem czynu. Miał na sobie ciemnozielony, zniszczony kombinezon roboczy, przepasany pasem na narzędzia, do którego przyczepiony został między innymi przecinak fuzyjny. Był w miarę wysoki i postawny. Rozejrzał się dookoła, przez chwilę zatrzymał się na mężczyźnie, który siedział pod neonem, aż inżynier w końcu ruszył. Klął soczyście pod nosem pod adresem swojego statku. Doszedł do lady, zdjął rękawice, które położył na blacie i mruknął do barmana.
-Podaj pan piwa korzennego. Byle szybko-z wyrazu twarzy można było wyczytać, że był zły i na dodatek zmartwiony. Coś go zastanawiało. Pytanie tylko, co?

Offline

 

#3 2009-08-08 19:17:47

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: kantyna [otwarta]

*żeby bliżej siedział, krzyknął by od razu, by piwa korzennego kiffar nie zamawiał. Do dupy było. Ale ów młodzieniec od razu przykuł owage oczu Jango Fetta. Oczu jego genetycznego sobowtóra. Klon ujał swoją zarośnięta brodę w dwa palce. Klnący gość przypominał mu szkolenie na Kamino. Kiedy to umorusany błotem, wycienczony wracał do bazy... był tam taki chłopaczek, który dostał swój pierwszy w zyciu statek. O słodka Sokee, jak on klął. Zupełnie, jak ten... Statki, cholerna sprawa... tylko Wielka Armia Republiki miała statki pierwszej klasy. Wszystkie cywilne były zawsze śmiechu warte. Chociaż – nie myślał o tym. Jednak ów wspomnienie i refleksja sprawiły, ze wstał. Wstał i podszedł. Miał na sobie brudny, znoszony płaszcz noszony na lewa stronę, zapewne po to, by ukryć charakterystyczne cechy frakcji, do której należał. Nie był to bowiem płaszcz republikański, ale wszystko jest dobre by ochronić przed chłodem* Nie zamawiaj korzennego *szepnął niskim głosem. Głębokie zmarszczki na jego czole rozjechały się, kiedy rozchylił wargi w uśmiechu* to gówno

Offline

 

#4 2009-08-08 19:30:24

Zindarad

Użytkownik

Zarejestrowany: 2009-06-18
Posty: 24
Punktów :   

Re: kantyna [otwarta]

Stał tak przez dłuższą chwilę, stukając palcami o ladę. Oczekiwał na piwo, którego mu tak brakowało. Barman już wlewał je do kufla, kiedy to kiffar usłyszał słowa mężczyzny, na którego to patrzył na chwilę.
-Czekaj pan-rzucił i wyciągnął dłoń.-Nie dawaj piwa. Zdaję się na zdanie tego pana-wskazał głową na mężczyznę. Jeszcze raz na niego spojrzał kątem oka i stwierdził, że można mu wierzyć. Otarł nos i kichnął.-Daj mi...czekaj...-zastanawiał się intensywnie, że aż chwycił się dłonią za twarz.-No...no...jak to leciało.-po chwili namysłu wypalił-Daj BlueBanthę.-wyszczerzył swoje zęby. Był to król wśród drinków, którego nie mógł pominąć żaden barowy koneser. Barman lekko się uśmiechnął i przygotował drinka jegomościowi, który z uśmiechem na ustach zgarnął kieliszek z jasnoniebieskim trunkiem z cytrynowym akcentem na wierzchu. Podszedł do stolika pod neonem i spytał człowieka.-Można?

Ostatnio edytowany przez Zindarad (2009-08-08 19:31:39)

Offline

 

#5 2009-08-08 19:37:12

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: kantyna [otwarta]

Koneser, co? *wychrypiał, spoglądając na błękitnawy trunek, kołyszący się subtelnie w cienkim szkle. Nigdy w życiu nie pił czegoś takiego. Ale... czasem sierżant, pod którego podlegał, przynosił ze stołówki, w której stołowali się jedi i inne wyższe niż klony formy życia, przynosił niebieską, galaretowatą substancję. Nazywali to żartobliwie „rozcieńczonym mózgiem” i pili. Nie odurzało zbytnio, ale dawało niezapomniany posmak... nie umiał tego do niczego porównać. Za mało smaków znał* siadaj *odparł, nie wykonując ręką żadnego ruchu. Brązowe oczy przejechały po chłopaku. Od najwyżej sterczącego włosa, po obcasy butów. Odruchowo ocenił jego wzrost, masę, kondycje... próbował doszukać się jakichś śladów, które powiedzą mu, kogo popierał w wojnach klonów... jakby to miało dla niego jakieś znaczenie.
A jednak... To znaczenie było wszystkim*

Offline

 

#6 2009-08-08 19:47:49

Zindarad

Użytkownik

Zarejestrowany: 2009-06-18
Posty: 24
Punktów :   

Re: kantyna [otwarta]

-A jak-mruknął z lekkim uśmiechem, gdy usiadł przy stoliku klona. Wiele o nich słyszał. Ich waleczność i odwaga nie miała sobie równych. Lubił słuchać opowieści z frontu, bo gdy wszyscy walczyli, on uczył się na Alderaan. Zindarad starał się zachować w neutralność w konflikcie. Mimo, że wojna dotknęła każdego to i tak po cichu kibicował Republice. Nie robił tego jednak tak wyniośle jak niektórzy z jego uczelni. Kiffar zachowywał pozory neutralności i do zakończenia studiów jakoś je zachował. Upił łyczek niebieskiego trunku i uśmiechnął się lekko.-Pierdolony złom mi się popsuł-miał na myśli swój statek, który coraz częściej odmawiał posłuszeństwa. Miał ochotę splunąć na ziemie, ale powstrzymał się, bo jeszcze barman by na niego naskoczył.-A na tym zadupiu nie ma żadnego sklepu z częściami.-skrzywił usta i upił kolejny łyk trunku, którym się delektował.

Offline

 

#7 2009-08-08 19:59:51

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: kantyna [otwarta]

*Zaśmiał się w reakcji na te słowa. Nawet sam śmiech człowieka z kadzi zdawał się być przesiąknięty durastala i surowością życia, jednak miał tez w sobie coś charyzmatycznego. Taką prawie dziecięcą szczerość* wiem! *podjął lekko* mógłbyś mieć to równie dobrze wypisane na twarzy *nie drwił. To była właśnie ta szczerość. Istoty uskarżające się na kłopoty z ruchomymi środkami trwałymi prezentowały sobą określony zestaw zachowań. Dobry obserwator widzi takie niuanse. Musiał być dobrym obserwatorem. Musiał obserwować nawet przez sen, a od jego wniosków zależało jego życie i to, ile jeszcze robotów zniszczy ku chwale republiki* Nie ma *podjął rozmowę* podobno był jeden, ale podczas bitwy został najpierw zniszczony, a potem wszystko rozciągnęły hieny żerujące na tym, co zostało... Posprzedawali towar... dorobili się na tym... *podniósł swój kufel do ust i siorbnął.* ale to już historia, chyba jedna z nielicznych wartych opowiedzenia. Tu dziura. Dosłownie, i w przenośni... masz pecha, młody... *westchnał. Nie było to westchnienie typu: przepadłeś. Po prostu: trudna misja*

Offline

 

#8 2009-08-13 23:03:57

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: kantyna [otwarta]

*W końcu Tang odnalazł drogę  do lokalnej kantyny i bez zbędnych ceregieli wszedł do środka w pełnym pancerzu Mando, z hełmem na głowie, nie przejmując się zdziwionymi spojrzeniami stałych bywalców. Szedł dumnym krokiem przez całą salę i wszyscy schodzili mu z drogi, nie dlatego, że był Mandalorianinem, ale dlatego, że wizjer jego hełmu tak bardzo przypominał ten klonów, i wszyscy zapewne sądzili, że jest wysłannikiem imperium, a z nimi się nie zaczyna. Barman obserwował go uważnie, z lekkim strachem, niepewny co może go spotkać z ręki nieznajomego. Tang doskonale wyczuwał nastroje panujące w pomieszczeniu i nie zamierzał nikogo wyprowadzać z błędu. Oparł się łokciami i ladę, a wizjer w kształcie litery "T" skierował ku barmanowi* Polej czegoś mocnego... ale ma to być porządny trunek!

Offline

 

#9 2009-08-13 23:19:11

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: kantyna [otwarta]

*wszedł zaraz za Tangornem, chociaz właściwie nie tak zaraz... jego chyba tez rozpoznano, jako jednego z  tych świrów, którzy okupowali planetę ostatnio, szukając Grievousa. Nie odezwał sę ani słowem. Jedynie jedynym okiem rozejrzał się oszczędnie. Zauważył, ze wiele spojrzeń pada na Tanga. Domyślił się dlaczego. Sam udał się do stolika, gdzie miał zamiar na człowieka zaczekać*

Offline

 

#10 2009-08-13 23:36:52

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: kantyna [otwarta]

*Barman popatrzył na niego ze strachem i szybko nalał mu do szklanki najlepszego trunku jaki miał pod ręką. Mando przyjrzał mu się podejrzliwie, po czym na palcach wskazał, że ma nalać jeszcze do drugiej szklanki, co też uczynił bardzo szybko. Tang wziął je obie i podszedł do stolika, gdzie siedział Hakon i podał mu trunek, po czym sam usiadł i zdjął z głowy hełm, kładąc go na stoliku obok siebie. Zrobił łyk, oceniając czy podany trunek może być, po czym dopił resztę* Trzeba będzie się rozejrzeć... ciężko będzie znaleźć jakieś informacje

Offline

 

#11 2009-08-13 23:45:50

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: kantyna [otwarta]

*bez słowa odebrał szklankę i skinął głową w podzięce. Zmrużył oko, i patrzył na tanga przez stół. Strasznie głośno... Hakon przytaknął ruchem głowy* zaczynanie od zera nigdy nie jest łatwe... wnętrze kantyny wypełniali w większości Imperialni, szturmowcy, nie tylko w zbrojach ale i po cywilnemu, oraz inni ludzie. Samych miejscowych było niewielu, ale właśnie blisko nich Hakon zajął miejsce. Zwłaszcza na rozmowy tej niższej rasy miał ucho. Tylko ze... o ironio, o czym Hakon wczesnej nie myślał – raczej nie rozmawiali w basicku*

Offline

 

#12 2009-08-13 23:54:42

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: kantyna [otwarta]

*Młody kiffar coś się zadumał. Coz, frasunek miał,a  Te-er rozumiał, to jest, starał się zrozumieć, bo sam, mając na głowie wiecej nzi zwykł mieć, potrafił gubić sie sam w sobie. Popił wstrętnego piwa i nagle jego bystre ciemne oczy, oczy Jango Fetta dostrzegły dwójkę przybyszów. drugi go nie zaskoczył. Kolejny "szalony Pielgrzym", jak to ich nazywał. przybywali tu ratować Grievousa. Biedaki, wszyscy kończyli w wąwozie. Niektórzy rzucając się w otchłań chcieli zginać po poznaniu prawdy, inni mieli pecha. Klona zainteresował bardziej pierwszy. Osobnik w pancerzu, jaki kiedyś jeszcze sam nosił. Tylko ze ten pancerz był prawdziwym dziedzictwem jego "ojca" Fetta, a zarazem tym, o czym klony mogły marzc, bedac wojownikami... o prawdziwym dziedzictwie mandalorian. Te-er zamrugał gwałtownie, patrząc wzrokiem, łączącym go z Tangornem jak lanca świetlna*

Offline

 

#13 2009-08-14 00:02:01

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: kantyna [otwarta]

*Początkowo nie zdawał sobie sprawy z tego, że obserwuje go klon. Rozglądał się uważnie po pomieszczeniu, zamyślony, próbując odnaleźć jakiś punkt zaczepienia do odnalezienia jego statku. Początki nigdy nie są łatwe, zgodził się z Hakonem w myślach. I gdy tak spoglądał w bliżej nieokreślonym kierunku, jego wzrok padł na twarz Jango Fetta. Początkowo jego oczy nie zinterpretowały tego należycie, ale po chwili się poprawił. Wpatrywał się w tą twarz długo, widywał ją bardzo często podczas wojny, żałując, że nie miał okazji bliżej poznać "oryginału". Tak... najprawdziwszy klon, tylko co on tu robi? Wydawało mu się to dziwne, ale nie ruszył, by z nim porozmawiać, zamiast tego odwrócił wzrok, jednak zerkając na niego dyskretnie co jakiś czas.* Widzisz tego tam? Przy stoliku... to klon... wszędzie poznam tę twarz. Tylko co on tu robi? *mruknął do Hakona*

Offline

 

#14 2009-08-14 00:11:09

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: kantyna [otwarta]

*Hakon również rzucił dyskretnie jedynym okiem na twarz, która dla niego może i znajomą z holotransmisji i gazet, ale mimo wszystko była tylko kolejną, ludzką twarzą o trudnych do interpretacji rysach. Ot, człowiek. Choć wiedział, ze klon. Co to znaczy klon, i do czego byli tacy używani. Uważał, ze powoływanie ich do życia, to grzech. Zmrużył oko, i przeniósł spojrzenie na Tanga. Łeb trzymał tak nisko, ze opadające mu z głowy przez ramiona chusty osłoniły mu twarz z obu stron* Była tu wielka bitwa, w której walczyło tysiące klonów... jeden z nich mógł po prostu zostać... zgubić się, być ranny...

Offline

 

#15 2009-08-14 00:15:59

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: kantyna [otwarta]

*zdał sobie sprawe, ze był zbyt nachalny w swojej obserwacji. Szybko został odkryty, ale bywają rzeczy silniejsze nie tylko od szkolenia ale i od natury. W pewnym, ale tylko pewnym sensie tez był mandalorianinem. Tak, jakby oboje byli skalnymi szczurami, tylko ten tam był szczurem dzikim, a  Teer – laboratoryjnym. Odwrócił wzrok, pozornie tracąc zainteresowanie tamtym stolikiem. Wiedział, ze prędzej czy później, a  raczej prędzej kontakt zostanie nawiązany. Niemożliwe, żeby nie. Teer nie odpuści, nie tym razem*

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bakugan-nowa-vestroia.pun.pl www.psychowsparcie.pun.pl www.zetorproxima.pun.pl www.emixandkaroandasia.pun.pl www.quovadis.pun.pl