Forum garstki fanów Gwiezdnych Wojen

GRA FABULARNA W REALIACH GWIEZDNYCH WOJEN


#1 2009-07-03 00:03:08

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

W drodze [Zane,Hakon]

Już trochę czasu minęło od momentu gdy grupa wyruszyła. Jazda tuż za Secorshą i Tangornem drażniła nazzara, toteż jak najdłużej starał się trzymać z tyłu. W dodatku niemiłosiernie mu się nudziło. Otaczające go tereny były monotonne i niczym nie zajmujące. W końcu tak bardzo się wycofywał aż eopie Hakona dogonił jego ronto. Kaleesh wcześniej nie zrobił pozytywnego wrażenia na Warrq, więc ten sceptycznie podchodził do osobnika... Nic nie mówił tylko spokojnie jechał.

Offline

 

#2 2009-07-03 00:11:00

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

*Nie przejmujący się niczyim wrażeniem Hakon w ciszy jechał za nimi. Cały czas plecy proste, postawa poważna, zamyślona, trochę metafizyczna. Jedną ręką przytrzymywał śpiące dziecko, które teraz wyglądało jak kłębek szmatek. Druga luźno trzymał wodze, choć właściwie nie musiał, Roo szedł sam za zadem zwierzęcia prowadzącego. Dopiero, jak nazzar przed nim zwolnił, Hakon dał znak wodzami swojemu wierzchowcowi, by szedł dalej, a  nie szukał schronienia za zadem. Nie był zadowolony ze zmiany tanu rzeczy, ale to widać już pierwszy powiew Wiatru zmian. Nawet nie spojrzał na nazzara. Nic dziwnego – jechał on teraz od „ślepej strony” Hakona*

Offline

 

#3 2009-07-03 00:20:01

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

Nazzar rozsiadł się wygodniej na swoim ronto. Zwierzę, które na szczęście okazało się płci męskiej wprowadzało go w rozmarzony stan, który go drażnił. Monotonne ruchy ronto już dwa razy go uśpiły, a teraz niestety podróżował z kimś. Wiązało się to nie tylko z bezpieczeństwem, ale przynosiło nowe niebezpieczeństwa. Nie ufał temu kaleeshowi i Mandalorianinowi. Nawet Secorshy nie był pewien. Spojrzał w stronę bliźniaczych słońc, które grzały niemiłosiernie. Jechał tak przez kilka dobrych minut, co jakiś czas ukradkiem spoglądając na Kaleesha. Nawiązywanie kontaktów przychodziło mu o wiele prościej gdy ktoś czegoś potrzebował. Tak jak właśnie z Secorshą i Tangornem. A tutaj jedynym jego towarzyszem drogi był zdziwaczały kaleesh i chyba trzy letnie dziecko. Przekręcił w swój ulubiony sposób oczami i usiadł na ronto niczym wytrawny jeździec- taka luźna jazda mogłaby być obrazą w czasie rozmowy... Podrapał się za brodę i złapał za cugle ronto po czym rzucił, jakby od niechcenia- Jak trafiłeś do tej radosnej gromadki?

Offline

 

#4 2009-07-03 00:26:48

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

*długo odpowiadała mu cisza. Przesypywanie się piachu przez kopyta zwierząt. Nic dziwnego, przywykły do milczenia Hakon nie zwracał uwagi na takie drobiazgi jak czyjeś słowa od niechcenia. To znaczy - nie zwracał w taki sposób, by na nie reagować,. Nigdy nie były do niego. Słyszał, rozumiał, analizował, ale nie przechodziło to dalej. Tym razem po tych trzech etapach doszedł do wniosku,z e to do niego. Nie spojrzał. Wyczuwa niechęć od tego osobnika względem swojej osoby. Nie trzeba było być mistrzem Mocy by to czuć. Wystarczyło być Hakonem. Było to bardzo częste odczucie. częste i zawsze trafne. Nie był lubiany* To gromadka trafiła na mnie *odpowiedział nagle, ale mogło to ujść uwadze. Głos miał spokojny, jednostajny, bardzo cichy, a do tego jego usta zakrywała ochronna chusta*

Offline

 

#5 2009-07-03 00:45:14

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

Nazzar spodziewał się takiej odpowiedzi. Wyrzucał sobie, że pierwsze pytanie zadał w sposób normalny na wielu planetach- nazywano to gadką-szmatką. Początki znajomości. Potrząsnął głową i wyprostował się na siodle. Zwrócił swój oliwkowy pysk w stronę Hakona i wpatrywał się w postać swoimi brązowymi oczyma. Ciekawiła go postawa kaleesha. Postanowił milczeć, wsłuchać się w parskanie ronto i poczekać na lepszy pomysł rozpoczęcia rozmowy. Teraz odpowiedź Hakona uderzyła w pustkę. Warrq nie zamierzał drążyć tematu - widocznie alienacja tego osobnika sięgnęła zenitu. I nie odczuwał on potrzeby rozmowy z kimś takim jak Nazzar? W takim razie dlaczego podróżował z nimi? Nic na świecie nie dzieje się bez powodu... Ponownie wyrwał się z zamyślenia. Po tej dziwnej odpowiedzi pozostało mu jednak tylko milczeć. Odwrócił więc głowę i patrzył się przed siebie. Tak. Przed nim stała przyszłość. To co wędrowało po bokach nie było ważne.

Offline

 

#6 2009-07-03 00:51:27

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

*Niestety  gadka szmatka nie była tu najlepszym posunięciem. Magiczne posuniecie na istoty gadatliwe, towarzyskie. Samice, dzieci. Tu dziecko spało. Ale pewno i ono nie podjęłoby gadki-szmatki. Chyba, ze Hakon ją za mało zna. On z reguły znał wszystkich dobrze. Słuchał, obserwował, wyciągał wnioski. Tylko dla siebie. Sam nadawał nazwy, klasyfikował przypadki i mało kiedy sie mylił. Wzbogacał tym jednak tylko siebie. Znowu zapanowało milczenie. Miarowe kroki zwierząt, ich pomruki, czy tez pojękiwania. Roo wyrywał się do kłusa. Hakon nie ciągnął za wodze, jakby rozumiał zwierze na poziomie mentalnym. Nic z tych rzeczy, miał po prostu prawidłowy dosiad. Czuł na sobie spojrzenie Warrq'a. Nie odwrócił głowy. Po cóz, a co to on go nie widział... jeszcze sie napatrzy, cały rejs przed nimi. Z reszta mu sie ten monotonny widok podobał. Nie był wybredny. Życie go nauczyło*

Offline

 

#7 2009-07-03 01:00:45

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

Warrq nie lubił stawać przed dylematem- czy zrobił dobrze, czy źle. Coś co zrobił przed chwilą, stało się jego przekleństwem. A jednocześnie sam nie wiedział jak rozmawiać z Hakonem. On zawsze był sam, a schematy rozmów zapamiętywał i potem używał wedle uznania. Jednocześnie wiedząc jak łatwo może zostać wyśledzony nie używał Mocy. Mógłby zaryzykować jakieś utarte zagrania, ale teraz był jak dziecko we mgle. To zabawne- pomyślał - Będąc samemu i bez Mocy radziłem sobie lepiej niż teraz, wśród innych. Czy to właśnie ludzie nas otaczający są naszymi kłodami? - Znów wyrwał się z zamyślenia. To było coś nieodzownego, wiecznie mu towarzyszącego. Lubił myśleć- jakoby dziwnie to nie brzmiało. Rozmyślanie sprawiało mu przyjemność, a im mniej myślał emocjonalnie, tym lepiej na tym wychodził. Tutaj na pustyni była kolejna porażka jego chwilowej niemocy, kiedy to nie zastanowił się nad tym co mówi. Pochylił się i poklepał ronto po grzbiecie, a zwierzak wydał pomruk zadowolenia. Kolejne kilka minut milczenia, przerywane tupaniem zwierząt, charczeniem ronto...

Offline

 

#8 2009-07-03 01:09:58

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

*Czyli nic się nie zmieniło. Jechali w milczeniu, którą Hakon znał. czuł się wiec całkiem swobodnie. Pozwolił sobie na przytłumiony wdech, by nie zachłysnąć się gorącem. Spokojnie, wszystko wyważone. Wyćwiczone. krok za krokiem, krok... Hakon nie myślał o niczym. nie miał skojarzeń, refleksji. Miał cel, przebyć pustynie. A przed tm, co czeka w osadzie się bronił, bo to będzie długa,... męcząca podróż. Podniósł wzrok bez ruchu głowy. Seco i tang byli daleko przed nimi. pewnie juz snuli plany zdobycia władzy w galaktyce, jak juz zostaną bohaterami rzecz jasna. Rozkoszne, doprawdy. Ruszył się w końcu, nieznacznie. Spojrzał na dziecko, które ufnie spało wtulone w niego. jedyna istota na świecie, której na mnie zależy - pomyślał. tak, teraz w towarzystwie tego osobnika to była bardzo rzucająca sie w oczy myśl. odnosił wrażenie, ze gdyby teraz go ktoś zastrzelił, np szturmowcy którzy nagle spadli z nieba, nazzar by przyspieszył, żeby na niego nie było...*

Offline

 

#9 2009-07-03 01:26:11

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

Było naprawdę gorąco. Beżowy płaszcz, który pozostał mu z "lepszych czasów" jak nazywał swoje wcześniejsze życie był zapakowany i jechał razem z resztą kilku rzeczy, z którymi Warrq się nie rozstawał. Teraz ubrany w króciutką białą koszulkę, wykonaną z materiału, którego nie potrafiłby nazwać i spodnie, które służyły mu od dawna - a i tak za odrobinę chłodu oddałby duszę. No duszy może nie, ale cząstkę swojego intelektualnego dorobku. Zachichotał sam do siebie. Po chwili zrozumiał jak głupio mógł wyglądać chichoczący 2 metrowy zielony stwór w oczach jadącego obok. W końcu po kilkuminutowych przemyśleniach spiął mocniej wodze i spojrzał na Hakona. Zapytał - Mówiąc, że oni wpadli na ciebie, nie mogę dojść do jednej rzeczy. Nie wyglądasz na takiego, który byłby zachwycony dodatkowym towarzystwem. Chyba tutaj jesteśmy zgodni. Nie uważasz? - powiedział to całkiem spokojnie, bez zbędnych dodatków w formie uśmiechu. Chciał zabrzmieć poważnie, bo tamta dwójka na początku taka nie była. Ci dwaj, musieli zadbać nie tylko o siebie ale i o aktualnych kompanów. Nie z jakiś pięknych pobudek, ani z afektu. To tamci dwaj przecierali drogę. Tamci dwaj - a dokładniej jeden z nich miał statek. I przede wszystkim. Mieli pomysł co robić dalej.

Offline

 

#10 2009-07-03 01:33:56

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

*ale tak się składało, ze tamta dwójka skrzyknęła ich i zorganizowała. Mieli charyzmę, mieli siłę przebicia, mieli... to co chcieli. Zrobili z nich te dwa osły co się ciągną za nimi. Szczególnie z Hakona, który mógł spokojnie lecieć swoim transportem. Pewniejszym, bezpieczniejszym. Niestety... tu nazzar racji nie miał. Nie miał, choć wszystko wskazywało na to że ma. Sytuacja, samo zachowanie Hakona. Wszystko mówiło: masz rację Warrq. Ale tak nie było. Hakon w głębi duszy, może nawet sam nie do końca świadomy - bardzo pragnął towarzystwa. Ale nie potrafił, nie radził sobie. tego juz sie nie nauczy. Zawsze będzie tak, jak teraz. Mimo prawdy odpowiedział nazzarowi wersją standardową* Prawda. Secorsha jest kaleeshem. Powinniśmy sie trzymać razem *Wersja prosta, standardowa, wiarygodna. Solidarności rasowa. A jesli ktoś kiedykolwiek słuchał Secorshy to wiedzał, jak kaleeshowie kochają to, co kaleeshainskie*

Offline

 

#11 2009-07-03 01:43:50

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

Warrq nie lubił gdy komuś wydawało się, że nie wie co myślą. Owszem przeważnie wiedział, czasami się mylił- ale są pytania i są odpowiedzi, które z góry są skazane na upadek. Był pewien, że Hakon łże. Ale nie z przeczucia a z logiki. Przecież na środku pustyni nie ma miejsca na solidarność rasową! Co on bredzi? Przecież nie mogli się wcześniej znać, to musiał być jakiś dziwny zbieg okoliczności bo Tangorn nie zachowywał się normalnie wobec drugiego, bardziej mrocznego kaleesha. Tak jakby go nie znał... Racja mogło to wynikać z jego charakteru, ale nie. Warrq nie lubił być zbywany, chociaż sam zbywać potrafił. Po chwili Warrq powiedział - To dziwne. Przedkładasz swoje dobre samopoczucie nad tradycję? Solidarność rasowa? Tutaj? Na środku pustyni? Secorsha ma to coś... Ale to jego "coś" nie sprowadziło mnie tutaj do niego. Wpadłem na was jak wpada się na człowieka na ulicy. Tymczasem mam wrażenie, że ty wdałeś się w sidła tego kaleesha... - pogładził się po brodzie - za dużo mówię? Insynuuję? Być może... Być może...

Offline

 

#12 2009-07-03 01:51:18

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

*I gadasz sam ze sobą w porywach – odpowiedział Hakon, poważnie rozważając przyspieszenie i po prostu – ucieczkę. Tak, za dużo mówił. Jak była cisza nie było źle, ale nie było tez dobrze. Teraz Hakon został wpędzony w pułapkę własnej, zagmatwanej duszy, a do tego musiał kombinować z wymyśleniem odpowiedzi. Nie ufał, nie czuł sympatii do tego osobnika. Nie odpowie wiec szczerze. Nie na takie pytanie. Zapytany, czy lubi mięso z  nerfa odpowiedziałby prawdę. Zapytany, co sądzi o markowych ciuchach – odpowiedział by. Może nawet się rozwinął na więcej niż 1 zdanie w banalnym temacie. A tu – tu zabrano mu przestrzeń* Znam Secorshę z Kalee *odpowiedział cichym, niekonfliktowym głosem,i to była prawda. Znał. Nic ich nie łączyło, ale znał. No i był a-juat. Ich dobre samopoczucie się nie liczy. Tak jak i Izvoshra. Miał inne cele niż zastanawianie się nad sobą. To wchodzi w krew.*

Offline

 

#13 2009-07-03 01:57:27

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

Warrq ponownie zapytał - Tak, jesteś żywym przykładem na to, jak bardzo ważne są więzi u Kaleeshów. Dlaczego więc jedziesz sam? - nie pytał jeszcze o dziecko. Bawił go ten niby spokojny ton Hakona. Wyczuwał w Mocy już lepiej kryte kłamstwa, a to... Takim nie było. Znów się zamyślił, wpatrując się przed siebie i nie patrząc na Hakona dodał - Jedź do niego, teraz ja pobędę sam - Nazzar wrócił do swoich myśli. Jak wiele, jak wiele zrobi ktoś by ochronić się przed czymś czego nie znał i nie zasmakował? Ileż razy on łgał, że nie wita się serdecznie z innymi Jedi, albo, że nie chce walczyć bronią blasterową...

Offline

 

#14 2009-07-03 02:04:00

Hakon

Gracz

Zarejestrowany: 2009-06-14
Posty: 282
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

*Nie spojrzał na niego. Mruknął tylko coś na zgodę, po czym po prostu scisnął eopię łydkami. Zwierze przyśpieszyło,a kurz, jaki wzbił sie spod jego nóg zaatakował twarz nazzara. Hakon kłusował lekko, az pod same ronto Tanga i Secorshy. Było to na tyle daleko, ze słychać było ich głosy ale nie bylo można rozpoznać słów. Ot, pojechał. Jak Warrq chciał. Jak było Hakonowi łatwiej. Tam jak go zapytają "co tu robisz", albo "co ty na to, Hakon?" to odpowie. To nie było trudne. A tak to będzie jechał i słuchał o wielkim bohaterstwie Secorshy i Tanga*

Offline

 

#15 2009-07-03 12:36:31

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: W drodze [Zane,Hakon]

Warrq tylko skinął sam do siebie głową i znów wrócił do swoich myśli. Złapał mocniej za cugle i pognał ronto, by nie być aż tak na samym końcu pochodu. Wzniósł się tuman kurzu i piachu, który podrażnił jego drogi oddechowe- jak bardzo komiczny mógł być kichający Nazzar? Niespecjalnie, w szczególności jeśli był to Warrq- który klął na czym świat stoi na tę przypadłość. Zatrzymał ronto na tyle daleko od Hakona aby ten go o nic nie podejrzewał. Najbardziej zdziwiła go reakcja kaleesha na to co powiedział. On uciekł... Tak uciekł.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.quovadis.pun.pl www.zetorproxima.pun.pl www.cinemacity.pun.pl www.emixandkaroandasia.pun.pl www.psychowsparcie.pun.pl