GRA FABULARNA W REALIACH GWIEZDNYCH WOJEN
A ty tutaj jesteś od łapania za broń gdy czegoś nie rozumiesz - odpowiedział nazzar po czym dodał - miłych snów, jeśli dziś w ogóle ktoś zaśnie - wstał z krzesła i powolnym krokiem powlókł się w stronę wyjścia. Szedł po statku analizując to co się dziś stało- Dziś? - zapytał sam siebie. Przecież tutaj nie było pojęcia dnia i nocy. Była tylko nadprzestrzeń, rozwścieczony Secorsha i najdziwniejsza załoga pod słońcem. Warrq nawet nie zauważył kiedy położył się znów w swojej klitce i wpatrywał się w metalowy sufit. Teraz, po zmianach, nie był Jedi, nie był Nazzarem. Jego myślenie się zmieniło diametralnie. To dlatego tak zareagował. Kaleesh mógł mu równie dobrze strzaskać czaszkę. Nie, nie po to zaprzedał duszę by teraz zginąć. I znów leżał- dla gapia wyglądałby jak leniuchujący sobie młodzik- a jak zwykle głowę zaprzątały mu myśli.
Offline
*Słysząc słowa Warr'a roześmiał się, nie czuł się urażony, choć trochę powinien, nie należał do głupich osób, miał jednak typowo wojskowe myślenie i nie nadawał się do dyskusji o podłożu filozoficznym, co pewnie jedi zauważył. Tang ziewnął i sprawdził coś jeszcze w komputerze, po czym zasnął w kokpicie.*
*Dalszy lot przebiegł w miarę spokojnie i sytuacja choć trochę się uspokoiła. Każdy zajmował osobną część statku, dzięki czemu możliwe było zachowanie spokoju.*
Offline