Forum garstki fanów Gwiezdnych Wojen

GRA FABULARNA W REALIACH GWIEZDNYCH WOJEN

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#31 2009-06-14 17:14:49

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: Spotkanie w kantynie na Coruscant [Tangorn i Secorsha]

Na księżycu? Raczej nigdzie... pieniądze potrzebuję na inny cel... *mruknął obojętnie i ponownie się napił. Był już nieco pijany, i uśmiechał się przyjaźnie do gada, który nie prezentował się jak maskotka do przytulania. Był groźny i nieco odrażający, ale Mando to różnicy nie robiło* Utapau? Nie, to nie bardzo po drodze... ale czy tam nie zdech...ekhm... nie został w bestialski sposób zamordowany Griveous? *wymamrotał trochę niezrozumiale i znowu pociągnął z butelki, która była już do połowy pusta* Ale w sumie to przelecieć się tam mogę...

Offline

 

#32 2009-06-14 17:26:46

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: Spotkanie w kantynie na Coruscant [Tangorn i Secorsha]

*Całe szczęście, ze Secorsha nie znał na tyle dobrze basicka, by domyślić się końca tego „zdech”, chociaż postawił uszu i przekręcił głowę. Nie drgnął mu ani jeden mięsień na pyski, ale dało się słychać bardzo niskie, wręcz wibrujące w bebechach warknięcie, a przez oczy przeszedł błysk, niczym ten ostatni na ostrzy tępego noża odbitego w oku ofiary. Subtelne ostrzeżenie: uważaj, stąpasz po cienkim lodzie. Rancor rozrywa pazurami, tautan kopie zadem, a  kaleesh jest niebezpieczny ze wszystkich stron* Nie *odparł pewnie* to phrroppaganda tych republikańskich psów, kapujesz? Chcieli uciszyć ta swoją sobacza opinie publiczną, uspokoić obywatelów... Wiem z  pewnych źródłów... *Warknął, charknął i splunął przez ramie. Teraz, robiąc minę jakby coś przeżuwał, spojrzał na mado dość ostro, ale nie wrogo. Sprawdzał jak daleko może się posunąć. Badał grunt. Ustalał hierarchię. W jego szalonym umyśle zapaliła się lampka: działaj* Zapłacę tobie. Zawieź mnie tam

Offline

 

#33 2009-06-14 17:34:11

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: Spotkanie w kantynie na Coruscant [Tangorn i Secorsha]

Jak tam uważasz... *mruknął bez entuzjazmu i znowu się napił. Z szaleńcami nie należy się kłócić, bo są gorsi od nawet najlepszego wojownika. Powód jest bardzo prosty, są kompletnie nieprzewidywalni i zazwyczaj nie zwracają uwagi na własne rany* Skoro chcesz, to mogę Cie tam zawieść... Ale jedna sprawa... *przysunął głowę do jego pyska i spojrzał hardo w jego oczy, bez śladu lęku. Spojrzenie było zimne i pozbawione emocji, ale gdy przemówił głos miał spokojny* Ale na Moim statku rządzę Ja... I przywyknij od razu do tej myśli, jeśli nie chcesz skończyć w przestrzeni kosmicznej... podobno jest bardzo zimna... *Wpatrywał się jeszcze chwile w jego ślepia, po czym usiadł normalnie i znowu upił co nieco z butelki* Kiedy chcesz wyruszać?

Offline

 

#34 2009-06-14 17:43:31

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: Spotkanie w kantynie na Coruscant [Tangorn i Secorsha]

*Zgadza się, a tym bardziej jeśli są masochistycznymi dzikusami... Secorsha zastygł w kompletnym bezruchu, kiedy człowiek przemawiał. Dawał sobie patrzeć w oczy jak w lustro. Mozna go było walić w mordę z obu stron. odczekał do końca, w spokojnej uwadze. Nie odsunął łba, poczekał az zrobi to człowiek. a potem uśmiechnął się szeroko* jasne, szszefiwe *warknął bardzo naturalnie, wręcz swawolnie, bez śladu zawziętości czy chęci zmiany rzeczy. rzecz jasna nie podobał mu sie kształt tej wypowiedzi. Brak subtelności, polotu, elementarnej grzeczności. Ale przekaz został odebrany, przeanalizowany i przyjęty. Choć Secorshy nie obchodziło kto rządzi na statku. O ile nie było żadnych ingerencji i sporów na poziomie jego wartości, mogło się tam dziać wszystko, z orgiami włącznie, Mado właśnie zgodził się by wziąć na pokład zwierze. Dzikie, nieokiełznane. Ono sobie poradzi. grunt, by móc spokojnie spać ze świadomością,z e jest. Póki co stosunki były jasne a gad je akceptował. zapytany, wzruszył ramionami* na twoim statku rządzisz Ty... myślę, ze sam tez powinieneś do tego przywyknąć... *złote oczy zmieniły się w szparki. Należy też uważać na wypowiadane słowa...*

Offline

 

#35 2009-06-14 17:49:19

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: Spotkanie w kantynie na Coruscant [Tangorn i Secorsha]

A poza statkiem nie rządzi nikt, prawda? *odparł tylko i wzruszył ramionami. Nie obchodziło go co będzie robił na planecie, nie jego zmartwienie, byle tylko nie poniszczył mu jego stateczku, o który tak dba. Jeśli obie strony będą się odpowiednio zachowywały, to podróż przebiegnie bez zakłóceń. Tangorn nie miał w zwyczaju ingerować w cudze sprawy, dbał o swoją prywatność więc i szanował prywatność innych. Tego samego wymagał także od innych* No to chyba jesteśmy umówieni... A teraz powiedz kiedy chcesz wyruszać? Bo Ja mogę jak tylko wytrzeźwieję...

Offline

 

#36 2009-06-14 17:55:54

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: Spotkanie w kantynie na Coruscant [Tangorn i Secorsha]

*Rozejrzał się, mrugając oczami, jakby szukał kogoś kto rządzi na planecie* ten, no... kuhrrwa... Impahrratohrr chyba rządzi, nie? *zapytał, patrząc w oczy człowieka jakby mówił: nie jestem pewien, a ty? Zerknął bokiem na niedopita flaszkę a ile ty czasu trzeźwiejesz? *zapytał, bo nie wiedział, a przecież musiał jeszcze spakować swoje cenne badziewie, no i odebrać książeczkę zdrowia Tiba, kochanego zwierzaczka, do którego uśmiechnął się ciepło. Myszokrólik nastroszył futerko jakby mówił "spierdalaj". Secorsha podrapał sie po głowie, wracając do wcześniejszej myśli. Co za beznadziejna planeta bez jaj. na Kalee do tej pory juz z 20 razy by słyszał w barze toasty za zdrowie przywódców, a tu? Nikt za Imperatora ani razu nie wypił. W ogóle nie ma patriotyzmu...*

Offline

 

#37 2009-06-14 18:01:21

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: Spotkanie w kantynie na Coruscant [Tangorn i Secorsha]

Masz na myśli tego starego łazęgę którego Jedi omal nie wykastrowali? Daj spokój z takim przywódca... a Vader, jego piesek nie lepszy... *mruknął na tyle niewyraźnie i cicho, że tylko Secorsha mógł go usłyszeć. Dopił resztę trunku z butelki, odstawiając go z trzaskiem na ladę* Ale jaki przywódca takie państwo... sama hołota się tu pałęta... To nie to samo co Mandalore... *westchnął głośno, jego ojczyzna Mandalorian właściwie stała się wyludniona, odkąd zabrakło strzegących jej wojowników* Nie ma Mandalora... Nie ma Mando... kurwa nie ma niczego! *ze złości rozwalił butelkę w drobny mak, po czym wstał nieco chwiejnie* Do jutra prze trzeźwieję, czekaj w kosmoporcie numer V, stanowisko 19...

Offline

 

#38 2009-06-14 18:07:31

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: Spotkanie w kantynie na Coruscant [Tangorn i Secorsha]

Nie piehrrdol, jesteś ty, jestem ja, jest statek, jest dużo... *Rzekł, przekręcając łeb tak, jakby chciał go położyć na ramie. z  całą pewnoscią ten gest coś u kaleeshów znaczył, tylko co? sam tez uważał Imperatora za nic szczególnego, choć jakby nie było swego dopiął. Ale lud go nie kochał, jakby kochał, to by Secorsha zauważył. Kazdy by zauważył. A wódz tylko państwa,a  nie ludu to... cienki wódź. Ale opinie zostawił sobie. kto wie, czyje przydupasy przy stolikach siedzą* w porządku, do zobaczenia jutro *podniósłszy mechaniczną łapę, wykonał gest a'la salutu, uśmiechając się po swojemu. Skinął łbem na pożegnanie, i wyszedł dziarskim krokiem. Myszokrólik zadarłszy łepek popatrzył na czarnego człowieka, oblizał pyszczek różowym języczkiem i wykicał za Secorshą*

Offline

 

#39 2009-06-14 18:12:04

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: Spotkanie w kantynie na Coruscant [Tangorn i Secorsha]

*Tangorn również wstał i powoli ruszył w stronę wyjścia, miał tylko nadzieję, że nie było dziś w tym lokalu żadnych szpicli, po inaczej miałby przesrane. Nie powinien tyle pić... powtarzał to już sobie setki razy, ale nigdy nie słuchał. Powoli doczłapał do swojego statku i zamknął się w nim, uaktywniając wszystkie systemy obronne. Położył się w kajucie kapitana i zasnął natychmiast, nawet nie zdejmując pancerza. Sen miał lekki, a więc w przypadku alarmu mógł szybko prysnąć, o ile da radę...*

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.iots.pun.pl www.prawnicy.pun.pl www.maxi-bit.pun.pl www.rolnictwo1112.pun.pl www.cs-headshot.pun.pl