GRA FABULARNA W REALIACH GWIEZDNYCH WOJEN
*Ale na szczęście Rishianie byli. Kiedy osobnik podszedł bliżej, czyli z jej perspektywy – zrównał się z Secorshą, samica nieco pierś w przód wypięła, głowę pochylając i wygładziła pióra pod oczami w ptasim „uśmiechu”* Ah, jakiż Ty słodki i uroczy jesteś *zaświergotała pod adresem mandalorianina, bardzo dwuznacznie, albo i więcej znacznie. Z cała pewnością miała niezły ubaw. Choć i trochę stracha, ale adrenalina to sama frajda!* ale pytania zadajesz iście przyziemne... co chcesz, na bogów... znamy się na tyle, hę? *wytrzeszczyła do niego oczy, strosząc pióra jednocześnie* od ciebie to nic... ph... co ja chce... niech mnie jajo... *złożyła skrzydła, widać daleko zirytowana* Chwała Poranka jestem *odpowiedziała konkretniej ale patrząc na... Hakona. Tak, on jej się wydawał normalny. Jemu tez się grzecznie łebkiem ukłoniła* Rishianka *sprecyzowała* Bądź pozdrowiony... Izvoshra
Offline
*Dziewczynka mimo wszystko nie miała pewności co do istoty, którą nazwała bubą. Możliwe że to dlatego, że wyglądała dla niej tak dziwnie i była hałaśliwa, zbyt pewna siebie. Jednakże po chwili wpadła na pomysł że może to faktycznie ten wielki generał, do którego zmierzali i wypadałoby przeprosić i przywitać. Puściła nogę Hakona, zacisnęła piąstki i ruszyła w stronę istoty. Podeszła, niezbyt blisko zachowując ciągle dla niej bezpieczną odległość. Ukłoniła się, poprawiając tym samym swoją kiecuszke i mruknęła* witam panie generale bubo! Nazywam się Tessa, a to jest Hakon*wskazała paluszkiem na opiekuna*
Offline
Tessa! *jęknął Secorsha, zginając sie nagle w pół, i łapiąc za głowe. padł na kolana, z pyskiem na wysokości jej twarzy, iz pasją zaczał tłumaczyć* to nie genehrrał, on jets wielki, majestatyczny, bohaterski1 jest... jest... po phrrostu jest bóstwem, a nie jakąś pierzastą bubą! *wskazał nienawistnym gestem na ptaszysko w niedalekiej odległości*
Offline
*zamrugal. Usłyszał właśnie nazwę elitarnej kaleeshianskiej kasty wojowników, dop której należał z woli Grievousa, jeszcze z czasów wojen z Hukami. Skąd ta oto obca istota może to wiedzieć? Przedstawiony przez Tesse skłonił się łbem. Nie zaszkodzi, by ktos będąc miłym wyciągnął informacje podczas kiedy reszta będzie straszyć blasterami i „groźnymi minami”* Skąd wiesz, ze jestem Izvoshra? *zapytał łagodnym, ale i zdziwionym nieznacznie głosem, co mogło znaczyć, ze jest zdziwiony bardzo*
Offline
*Dziewczynka otworzyła szeroko swoje oczka i mrugnęła dwa razy i uważnie przyjrzała się owej wielkiej bubie. * nie? to nie jest generał? To gdzie jest generał...*zapytała sama siebie i znów na istotę spojrzała* a to przepraszam*mruknęła i czym prędzej podleciała do Hakona, spowrotem chowając się pod jego nogami*
Offline
Ah... *Zatrzepotawszy rzęsami odwróciła niesmiało lepek, calkowicie ignorujac wysiłki łysego swira próbującego udowodnic dziecku, ze jest glupi.* To widac... po twoim wdzięku, elegancji, takcie... od razu widac, ze jestes czymś lepszym... wielu Waszych tu było... *westchnęła jakby smutno, dajac do zrozumienia,z e nie czekał ich kolorowy los. Nastepnie odwróciwszy łepek do dziewczynki odezwała się świergotliwie* Wielce mi miło was poznać, jednakże jak już wasz mądry kolega trafnie zauwazył... generałem nie jestem... Dziwne, prawda? *zaczęła się przechadzac po krawędzi skalnej pólki*
Offline
Ssso ty bhrredziszsz... *podrapał sie po łysinie metalowymi palcami a organiczną łapę przytknał do serca, gdzie pod ubraniem ukrył znalezioną durastalową dłon jego wodza* ze niby akleeshowie? Inni? Szukali go? To czemu nie whrócili na kale w glohrri, chwale i bohatehhrstwie, hę? *skrzyzował ręce na piersi* powiem ci - bo kłamiesz1 nikogo tu nie było!
Offline
*No masz ci, ale hakon komplement usłyszał, za to słowa Secorshy najwyżej mogły go przerazić. tak.Seco i jego wizja świata. tesse uspokajająco pogładził. Musiał jej to wybaczac, wszak to ludzkie dziecko, a wszystko co ludzkie to swego rodzaju niskie jakościowo, no, chyba, ze ukształtowane. Nic nie powiedział do rishianki. Niech Seco gada. On to lubi*
Offline
*podrapała się po główce przysłuchując się ptaszynie* dziwne*stwierdziła skromnie, chodź pytanie wcale nie było kierowane do niej. Secorshe i Tesse najwyraźniej łaczyło wiele rzeczy miedzy innymi to, Tessa, tak samo jak i Secorsha lubiła dużo gadać. Duzo i czasem bez sensu. Jedna ze swoich dloni polozyla na jego łapke i pogladziła by pogazac mu, ze sie nie boi-hakonowi rzecz jasna*
Offline
Wieszsz co... *kontynuował Seco swój wywód pod adresem Chwały Poranka, bo jakoś tak chyba się przedstawiła* Gówno wiesz! Bo nie znasz w ogóle naszej bohatehrrskiej, szlachetnej kultuhrry i nie wiesz, ze jak tu na te zadupie przylatują kaleeshowie, to żeby się wyshrrać bo im kibla na statku szkoda bhrrudzic... Nikogo tu nie było! Tu ja jestem1 i on! I on! I ona! I ja! *pokazał na siebie* gdzie jest genehrrał?!
Offline
No tak, w istocie *prychnęła czyms w rodzaju śmiechu, zamykając oczy i słuchając o sraniu i bohaterstwie. Tak, wszyscy tacy sami, ale taki to już wyjątkowo nakręcony* cóz... wiem... wiem, gdzie jest generał *spojrzawszy na Hakona zamachnęła skrzydłami, by poderwać się i wylądowac na ramieniu Seco* tam, poziom nizej, jak się wychylisz, ujrzysz platformę na krórej zginął
Offline
*Posłał rishiance spojrzenie o ukrytym znaczeniu „uwazaj”. Stąpała po cienkim lodzie, jak każdy, kto ośmielał się mówic”jak to było” inaczej niż Seco mysli. Wziął za ręke Tesse i podszedł do skraju urwiska. Trzymał mocno. Słonce padło mu na twarz, wlewając się w glęboka blizne szpecząca jego oblicze. Spojrzał w dół i dostrzegł. Platforma większa, wielkości ladowiska dla jednego małego statku. Widział tez ciemna plame na skale. Ale samego Grievousa – nie*
Offline
*Nie opierała się przy tym, by pójść z nim. Dokładnie przyjrzała się wyrazom twarzy każdego i również z zaciekawieniem spojrzała w dół, tak jak robił to Hakon* ale dziura!*powiedziała podniecona i podskoczyła. Następnie zaczęła łapką nawoływać Secorshe by podszedł i przyjrzał się jej będąc przekonana, że w życiu takowej nie widział*
Offline
MILCZ! *zamachnął łapami, zganiajac z siebie ptaka, ale zaraz potem można było na nim ladowac, kiedy szedł do Tessy i Hakona, by jak oni spojrzeć w dół* Nie zginął tylko miał chwile słabości, kuhrrwa, rhozumiesz ptasi móżdżku? *zatrzymał się i w dół spojrzał i w chwile potem już wyglądał, jakby było mu niedobrze* o na miłość Shrupacja, Hakon, tam jest khrrew!
Offline
Oh! *jęknęła sfrustrowana i wzbiła się w góre, bo nie chciała już na Secorshy lądować. Wylądowała za nimi* tak, to tam generał miał chwile słabości podczas walki z jedi o życie... potknął się i wybił sobie zęba, dlatego tam jest taka plama... wszystko jasne, prawda?
Offline