Forum garstki fanów Gwiezdnych Wojen

GRA FABULARNA W REALIACH GWIEZDNYCH WOJEN

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2009-06-17 20:33:36

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Osada na Tatooine [sesja otwarta]

http://img2.travelblog.org/Photos/2576/16410/t/76839-Mos-Eisley-Tatooine--ok-really-Tunisia-1.jpg



*Po szczęśliwym i po części nawet kontrolowanym lądowaniu, kaleesh Secorsha i madolarianin Tangorn, obaj świeżo po pobycie w galaktycznej stolicy, znaleźli się pośrodku naprawdę nieprzyjemnego miejsca. Osada nie była wprawdzie taka parszywa na Mos Esley czy inne tego typu miasta Tatooine, ale mimo to do pięćsetki republiki miała baaardzo daleko. Nawet Secorshy się nie podobało, a  to już musiało oznaczać wyjątkowy brud. W osadzie powitał ich tłum, gwar i smród stłoczonych w jednym miejscu ciał, które nieczęsto korzystają z możliwości kąpieli, czy to sonicznej czy standardowej.*

*Secorsha szedł smętnie, raz po raz zostając w tyle (by schronić się w cieniu Tana). Na plecach niósł ciężkie działko ręczne o „imieniu” Lola. Mimo zimnokrwistości nie zachwycił go upał. Wręcz przeciwnie- źle na niego działał. Temperatura jego ciała a w związku z  tym metabolizm wzrosły mu zbyt bardzo. Stał się nerwowy i agresywny. Bywały momenty, ze musiał się mocno hamować, by się do kogoś nie rzucić. Powoli stawał się granatem z którego bardzo łatwo wyciągnąć zawleczkę. Wystarczy tknąć. Był taki zły, ze nawet nie przeklinał. Biały myszokrólik Tibo sapał na ramieniu to jednego, to drugiego z mężczyzn*

Offline

 

#2 2009-06-17 21:33:07

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

*Warrq przywykł do tej wioski. Przywykł do Tatooine. Planeta prócz bezpiecznego schronienia przed oczami Imperium dawała inne, rzekłby- zgniłe plony. Jego aczkolwiek cienkie futro wiecznie przeszkadzało mu przy upałach, panujących tutaj prawie codziennie, nie mówiąc już o ludzkim zapachu... Tylko zapach drażnił Nazzara, wrażliwego na estetyczne doznania. Ludziom współczuł. Nie potrafił poradzić sobie z uczuciem niesprawiedliwości, które ogarniało go za każdym razem gdy ich mijał, widywał, a jednocześnie był zafascynowany ich postawą. Byli inni, niż Ci zbrodniarze, których poznawał w swoich podróżach. Kiedyś... Kiedyś pewnie połowę tutejszych drani pozbawiłby głów, a resztę próbował nawrócić. A teraz? Teraz wiedział, że połowie z nich Imperium siedziało na karkach, a druga połowa mieszka tutaj od dawna i tej połówce- Huttowie siedzieli na karkach. Nie można karać kogoś za to, czym się stał nie z własnej winy. To tak jakby obarczać roślinę, której ziarnko padło na piach. Nią zawiał tylko wiatr... Ona nie miała wiele do powiedzenia. A oni sobie z tym radzili. Każdy robił co mógł, dla przeżycia zrobiłby wszystko. Czyjaś śmierć otwierała życie innym... Od dalszych rozmyślań odwiódł go przedstawiciel rasy Kaleesh, który nie tylko w Mocy powodował zakłócenia. Karabin, czy też działko bujające mu się na plecach pomagało mu stać się rozpoznawalnym i specyficznie zapadać w pamięci. To na nim skupił się wzrok Warrq. Dawno nic nie zainteresowało go w takim stopniu aby choć na chwilę przerwać zaczytywanie się w Holowieściach. W momencie gdy ujrzał Kaleesha siedział na zewnątrz, osłonięty niewielkim daszkiem. Uwielbiał przesiadywać na gołym piasku, w cieniu. Tak cień był tym co w dzień koiło, by nocą wrócić jako bezwzględny szerzyciel strachu... Gdy Kaleesh przeszedł, wraz z towarzyszem (już nie tak intrygującym go- zapewne z racji swego człowieczeństwa), wrócił do czytania uprzednio strzepując kurz z brązowego podkoszulka*

Ostatnio edytowany przez Zane (2009-06-17 21:45:31)

Offline

 

#3 2009-06-17 21:49:30

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

*Zirytowany, nieświadomy podglądania Secorsha, dalej brnął po uliczce, raz po raz robiąc jakiś dziki, gwałtowny ruch. Drapiąc się po głowie, poprawiając wyżej wspomniane działko, czy trącając towarzysza.* to jest beznadziejne, jedyne co tu znajdziemy to... *zatrzymał się nagle, az nim szarpnęło, przez co biały futrzak wbił pazurki w jego nagie ramie (bowiem płaszcza teraz na sobie nie miał, i było widać jego pocięta rytualnymi i zadanymi sobie samodzielnie pamiątkami po ranach). Postawił nogę o półtora kroka dalej* gówno... *syknął, oglądając się na wielka kupe leżąca na ulicy. I tak narzekając strzelał oczami po różnych formach życia, charcząc, warcząc i inne dźwięki wydając. I wtedy katem oka o źrenicy tak wąskiej, ze niewidocznej dostrzegł gościa. Humanoid sobie tak po prostu siedział, grzecznie, całkiem kulturalnie, nie wrzeszczał w tym dziwnym języku, i nikogo po kieszeniach nie macał. To musi być jakiś z Courusant – pomyślał kaleesh* zaczekaj *szepnął do człowieka, i lawirując miedzy tatooinską tłuszcza niewiadomego pochodzenia podszedł do nazzara* Cześć *odezwał się wesołym, niezobowiązującym tonem. Takim tonem, jakiego się na Tatooine nie słyszy, bo tu wszyscy łypią na Ciebie spode łba. A Seco, świeże męsko jeszcze realiów nie znał* rrrhozjebaliśśmy się tutaj na kuhrrrwa zbita mohrrde i szukamy tych... żeby statka naphrrrawić naszego *wyszczerzył zęby w nieco chorym uśmiechu* Wiesz może gdzie tu jest najbliższy punkt autohrryzowanej stacji naphrrawczej? *Zatknął kciuki za szeroki pasek. Prawa reka była protezą. Na lewym ramieniu sapał biały futrzak z długimi uszami*

Offline

 

#4 2009-06-17 22:11:56

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

Warrq odłożył holoprojektor i spojrzał na Kaleesha, po czym zwrócił wzrok na jego zwierzątko i powiedział spokojnym głosem- To śmieszne zwierzę jest twoje? Ma bardzo podobne uszy do moich - skwitował w dziwny sposób koniec swojej wypowiedzi. Przez chwilę milczał przyglądając się zwierzęciu i drapiąc się po kolanie. Po chwili dodał - To dziwne, przeważnie wymagałbym aby ktoś mi się przedstawił, ale patrząc na twój uśmiech albo przedawkowałeś glitterstim, albo dawno go nie pobierałeś i zaczynasz wariować - powiedział z powagą w głosie - Stacji naprawczej na chwilę obecną tutaj nie ma, ale podejrzewam, że za kilka kredytów ktoś zaraz otworzy nową... - dodał, już z uśmiechem na twarzy. Lubił widzieć zdziwione miny innych, gdy nagle z oschłego i ironicznego stawał się przyjaznym "wujaszkiem".

Offline

 

#5 2009-06-17 22:19:48

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

*Tak, Seco zrobił minę. Ściągnął wargi i bokiem obnażył żeby, przechodząc z uśmiechu w cos, co wyglądało jakby zjadł coś kwaśnego* po kij mnie otwiehrrać stacje, ja chce tylko kilka częsciów... ten... Tan wie jakich *Wysłał za siebie kciuk mechanicznej ręki, kiedy pokazywał na człowieka za sobą, a w chwile potem oburącz chwycił zwierzaka i ściągnął z  ranienia, nabywając tym samym nowe krwawe ślady od jego pazurków, które wprawdzie nie cięły mu pod łuski, ale po naskórku owszem, a to krwawiło.* ano moje *Rzekł i... rzucił myszokrólika prosto na rozmówce, z  tym, ze nie na głowę, a na klatkę piersiowa, tak do złapania. I dalej sie nie przedstawił.*

Offline

 

#6 2009-06-17 22:20:51

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

*Tangornowi słońce również dokuczało niemiłosiernie, żałował, że nie założył swojego pancerza, w nim przynajmniej mógł poczuć jakąś ochłodę, dzięki systemowi chłodzenia który sam wbudował. A tak? Musiał prażyć się w tym bezlitosnym słońcu, jednak dzięki temu nie wyróżniał się z tłumu. Gdyby miał na sobie pancerz Mando to nikt by nie przeszedł obok niego obojętnie... W każdym razie spróbował zapomnieć o tych cholernych dwóch słońcach (co to za planeta mająca dwa słońca?) i skupić się na znalezieniu jakiegoś złomiarza dysponującego częściami do statku. W ostateczności mógł dogadać się z jakimś Jawą, ale wolał tego uniknąć... Nagle zauważył, że Seco gdzieś zniknął. Odwrócił się i poszukał go wzrokiem, co nie było trudne, zważywszy na to, że był jedynym Kaleeshem w okolicy. Stał nad jakimś humanoidem (kolejna dziwna rasa... coś miał do nich pecha) i chyba z nim rozmawiał. Zniecierpliwiony Mandalorianin podszedł do towarzysza podróży* Co jest Secorsha? Pytasz o drogę w tym... *poszukał odpowiedniego słowa* zadupiu?

Offline

 

#7 2009-06-17 22:32:47

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

Nazzar nie zwrócił uwagi na człowieka przeszkadzającego mu w rozmowie z przybyszem. O dziwo zwierzątko jakoś brutalnie go nie zaatakowało, jedynie przy rzucie wykonanym przez Kaleesha musiało czegoś się przytrzymać... Warrq specjalnie nie odczuł jego pazurków na swojej klatce piersiowej. Wpatrywał się w zwierzę z rozrzewnieniem, po czym podniósł głowę na Kaleesha i powiedział - Teraz interesują mnie już trzy rzeczy. Nie tylko twoje imię, nie tylko jak nazwać to zwierzę -wskazał palcem na białe stworzonko - ale i jak ono wytrzymało z Kaleeshem... - dodał z nieukrywaną satysfakcją w głosie po czym podniósł je na wysokość oczu i zaczął mu się bacznie przyglądać. po chwili znów się odezwał- Nie robiłeś mu nic? To znaczy, no wiesz... Jakoś go tam nie ulepszałeś? - zapytał palcami dźgając co jakiś czas w ciałko zwierzaka.

Offline

 

#8 2009-06-17 22:41:39

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

*Tibro na poczatku był spokojny, bo zaskoczony nowa istota, nowym zapachem i ta dziwną aurą, która u secorshy była taka malutka, u tana nie było w ogole, a u tego goscia było bardzo, bardzo duze. I to sie szkodnikowi podobało,, by był grzeczny. Az do chwili kiedy go ten dziobać zaczął. Wtedy tez futrzak parsknął, fuknął, i wbił mu zeby w kciuk na tyle mocno, by napastnik uznał toz a ból. Secorsha zaś kiwał się na boki, obserwujac całą scenę* Tibo *wskazał na futrzaka* Secorsha *na siebie* Tibo, Secorsha, Tan *do tyłum na człowieka* A wszyscy rrhazem nazywamy się... eee..,. *zamilkł na chwile, by zaraz wyszczerzyc zeby w dziwnym wyrazie* Uznaj, ze tego nie powiedziałem. Jak to jak wytrzymał? Nohrrrmalnie wytrzymał, nie? Nie trzeba go ulepszać, on jest idealny. tak jak ja, nonie? *Po chwili odchylił sie do tylu, by zrownać się z  towarzyszem, czyli Tanem* właściwie to nie pytam. odpowiadam nahrrazie.

Offline

 

#9 2009-06-17 22:56:40

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

Warrq tylko się skrzywił gdy Tibro wgryzł mu się w palec. Przestał dźgać go swoimi palcami i ponownie położył na ręce. Zwierzę znów było spokojnie. Spojrzał na Secorshę i zaczął ssać krwawiący palec. Musiał wyglądać dosyć dziwacznie, ale specjalnie się tym nie przejmował. Przyglądał się Kaleeshowi dopóki nie zakończył "leczenia" rany. - Archaiczne metody są najlepsze nie uważasz? - zapytał wskazując na swój palec, który już nie krwawił - Ciekawe połączenie w tych czasach - dodał spoglądając na Kaleesha i dopiero co przedstawionego Tan'a. - Jakich części potrzebujecie? Świat potrafi być jak magiczne pudełko, które spełnia życzenia, jeśli wiemy jak obsługiwać ono pudełko... - dodał uśmiechając się dobrodusznie i gładząc białką kulkę po grzbiecie - oczywiście umiejętność obsługiwania się nim przeważnie ogranicza się do tego ciągu zer, ale i z nim da się poradzić!

Offline

 

#10 2009-06-17 23:02:37

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

*Obserwował cały czas tą scenkę, nie wtrącając się ani razu. Owy rozmówca Secorshy był dosyć osobliwy i konstruował ciekawe sformułowania, których sens docierał do Mandalorianina dopiero po jakimś czasie. Nie doszedł jeszcze do siebie po tym przymusowym "lądowaniu". Gdy zapytał o części wolał sam się wtrącić, niż pozwolić załatwić tą sprawę Kaleeshowi, bo jeszcze by wracali z Banthą do domu zamiast z nowym silnikiem* Części jest dosyć sporo, pełną listę mam w cyfronotesie. Najbardziej potrzebujemy jednak nowego silnika... raczej używanego w dobrym stanie, bo innego na tej zapyziałej planecie dostać nie można... *spojrzał z góry na swojego rozmówcę. Był ciekaw czy jest im w stanie pomóc, czy też zaserwuje im kolejną pseudofilozoficzną gadkę* To jak, znasz kogoś, kto ma części? I proszę, nie wspominaj o Jawa... nie lubię tych śmierdzieli

Offline

 

#11 2009-06-17 23:09:08

Secorsha

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 323
Punktów :   
Funkcja: Policja Imperialna (MG)

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

*kaleesh opatrzył na nazzara, a jego wyraz „czegoś kwaśnego w ustach” poszerzał się ze słowa na słowo. W końcu już nie wiedząc, co zrobić, podniósł organiczną ąlpę i podrapał się energicznie, i trochę nawet agresywnie po łbie, powarkując przy tym* Ahrr... ahrraiszszne,... pudełko jakieś... kuhrrwa, gościu,... nie możesz ty gadać jak kuhrrtularna istota, tylko jakieś piehrrdoły opowiadasz. Tak jak Tan, to jest naphrrawde istota o wysokiej kulturze osobistej!  *rzucił, nie plując tylko dlatego, ze w ustach miał kompletnie sucho. Mado poklepał po klacie, szczególnie zadowolony, kiedy ten użył słowa „zapyziałej” oraz „śmierdzieli”. Kultura! Myszokrólik natomiast nie przejmował się treścią rozmowy i pozwalał się głaskać. Futerko miał miękkie, zadbane, nie było żadnych strupów czy pasożytów. Zadbany był, jak to pupilek na Courusannt. Mrużył tylko czerwone oczy albinosa, a  jego nosek i wąsiki poruszały się nieprzerwanie*

Offline

 

#12 2009-06-17 23:15:28

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

Nazzar spojrzał na Tana i uśmiechnął się w tak straszliwy sposób, że Tibro się wzdrygnął. Zanotował sobie w głowie, że musi dowiedzieć się co to za zwierzę, odczuwające tak doskonale Moc... Już wiedział, że chce sprawić mu niespodziankę... - Tylko Jawowie będą w stanie znaleźć Ci "używany i w dobrym stanie" sprzęt. Bo niestety trochę za wiele wymagasz od tutejszych, w szczególności, że nie wyglądacie na bogaczy. Musisz porozmawiać z Jawami, choćby nie wiem jak śmierdzieli i choćbyś musiał spędzić z nimi trzy upojne noce, z miłą chęcią dopomogę Ci byś je spędził. Może wtedy opędzisz się od rasizmu - powiedział trochę przytłumionym głosem - Zresztą... Eh... -dodał po chwili widząc zachowanie Kaleesha.

Ostatnio edytowany przez Zane (2009-06-17 23:16:43)

Offline

 

#13 2009-06-17 23:22:54

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

Rasizmu? Nie jestem rasistą, patrz z kim podróżuję... bez urazy Seco... *klepnął towarzysza w plecy i ponownie swój wzrok skupił na owym nieznajomym* A z Jawami miałem kilka razy do czynienia i od tego czasu wolę unikać ich... ale jak mówisz, na Tatooine nie ma innych "sklepikarzy"? *mina Mandalorianina wyraźnie zrzedła, miał nadzieję, że przynajmniej w tym pseudomieście znajdzie choć jakiegoś handlarza złomem, który potrafi w miarę fachowo naprawić złom znaleziony przez tych zapchlonym kurdupli. Ale w tej sytuacji nie było innego wyjścia* Ehh... no dobra, gdzie znajdę jakiś porządny klan Jawów, który będzie miał odpowiedni silnik?

Offline

 

#14 2009-06-17 23:29:00

Zane

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 52
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

Nazzar uśmiechnął się nieznacznie słysząc magiczne pytanie o informacje. Dalej trzymając zwierzaka na dłoni prawie wyrecytował- Informacje kosztują, co kosztuje ma jakąś wartość. Co ma jakąś wartość jest ważne. A co jest dla ciebie ważne Tanie? - po czym wyciągnął drugą dłoń w stronę człowieka i już więcej się nie odzywał. Jedyne co robił to nerwowo stukał lewą nogą w piasek jakby na coś czekał...

Offline

 

#15 2009-06-17 23:34:19

Tangorn

Administrator

Zarejestrowany: 2009-06-08
Posty: 301
Punktów :   

Re: Osada na Tatooine [sesja otwarta]

Tangorn... nie Tan... *warknął tylko. Darmozjady zasrane, siedzą i tylko o kasę żebrzą... Sięgnął do kieszeni i wydobył kilka kredytów. Uważnie spojrzał na owego osobnika i zastanowił się, ile by mu zapłacić za informacje* Sto kredytów wystarczy? *mruknął niechętnie, dzisiejszego dnia pewnie i tak pozbędzie się małej fortunki, a na Kaleesha nie ma co liczyć, pewnie i tak nie miał sporo forsy* I nie zdzieraj ze mnie za dużo, bo jeszcze na części musi starczyć

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.quovadis.pun.pl www.zetorproxima.pun.pl www.psychowsparcie.pun.pl www.bakugan-nowa-vestroia.pun.pl www.emixandkaroandasia.pun.pl